sobota, 30 listopada 2013

Nie był to strach, lecz uległość

Byłam gdzieś w górzystym miejscu nad morzem. Piękne, zielone drzewa na wzgórzu, połyskująca w słońcu trawa i przyjemny letni podmuch wiatru. Byłam w wodzie unoszona przez fale. Pamiętam jak zarzucałam sieć i nagle ujrzałam, spoglądając przez krystalicznie czystą wodę, jak zbliża się ławica ryb i wszystkie wchodzą do mojej sieci. Szczęśliwa z tego faktu wzięłam głęboki wdech i spojrzałam pod siebie na dno oceanu. Ku moim oczom ukazał się olbrzym, możliwe, że wieloryb, który płynął daleko pode mną... majestatycznie, powoli, był ogromny, czułam w nim siłę, a w sobie respekt i szacunek do natury. Nie był to strach, lecz uległość. Złapałam też rybę, dużą, białą rybę, która chciała mnie najpierw zjeść... pamiętam jak wrzuciłam ją na brzeg i przepraszając za to, że straci życie choć dusza jej uleci do nieba dziękowałam za siłę, którą da mi jej mięso...
to w jaki sposób odczuwałam tej nocy było bezcenne... sny są magią duszy ukrytą w umyśle...

sobota, 26 października 2013

Ach ci mężczyźni, wspaniali tacy...

Obejrzałam film The Holiday reżyseria Nancy Meyers z obsadą m.in. Kate Winslet, Cameron Diaz. Spojrzałam na gatunek: komedia romantyczna i pomyślałam: to będzie lekki film. Po godzinie oglądania zmieniłam zdanie.

Film opowiada historię dwóch kobiet, które pragną uciec choć na chwilę od swojego codziennego życia, a konkretniej od pewnych mężczyzn, toksycznych osobników. Kobiety są po trudnych związkach, są zranione i potrzebują dystansu. Pewnego dnia poznają się w sieci. Obie chcą wyjechać jak najdalej i pod wpływem impulsu podejmują szaloną decyzję. Jedna wyjeżdża do L.A., a druga do Anglii. Zamieniają się domami na dwa tygodnie, zaczynając od 'jutra'.

Po obejrzeniu filmu mam kilka refleksji, którymi chciałabym się podzielić:


  •  Nie ważne ile razy pójdziesz do fryzjera czy na siłownię... kiedy i tak wieczorami będziesz odtwarzać w głowie wszystko co było 'z nim' z najdrobniejszymi szczegółami.. i zastanawiać się jak mogłaś sobie wmówić, że jesteś szczęśliwa.



  • Film to życie, a życie to film. Widzę w nim główną bohaterkę i jej przyjaciółkę. Nie rozumiem dlaczego jesteś przyjaciółką skoro to Twój Film.



  1. Kiedy facet wie co robi

Przyjaciel: Widzę, że strasznie Cię zranił. Robił z Tobą co chciał... Odzywa się jeszcze do Ciebie?
Ona: Ciągle dzwoni. Rozmawiamy.
Przyjaciel: Robi to specjalnie. Nie chce żebyś o nim zapomniała.

    2. Kiedy facet nie zamierza udzielić odpowiedzi

Ona: Jesteś dalej zaręczony z Sarą?
On: Wiesz, nie jest mi łatwo w życiu, to trudny czas dla Mnie.

   3.  Kiedy składa obietnice bez pokrycia (po prostu dobry bajer i nic poza tym)

On: I pojedziemy razem do Wenecji. Wyobrażasz sobie: Ja, Ty i Wenecja?
Ona: Mówisz poważnie? Kiedy?
On: Jasne! Nalejesz wina?
(i koniec tematu)

To tyle na tą chwilę.

piątek, 18 października 2013

Jesteś zwycięzcą - wewnętrzna siła jest w każdym z nas

Wewnętrzna siła jest w każdym z nas. To prawda, że czasem bywa mocno uśpiona, gdy każdego dnia powtarzamy sobie: "nie chce mi się", "mogę zrobić to jutro", "eee, a po co".
Wewnętrzna siła wzmacnia się wraz z doświadczeniem życiowym. To nic innego jak energia, która jest w nas, która nas nakręca, czasem prowadzi. Energia życiowa.

Wyznaczamy sobie cele i staramy się do nich dążyć. Niespiesznie, małymi kroczkami pokonujemy kolejne trudności żeby pewnego pięknego dnia powiedzieć sobie z dumą:
Jest! Udało mi się! It's done.
Pomaga nam w osiągnięciu celu nasza wewnętrzna motywacja, nasza wewnętrzna siła.
Ostatnio w sieci popularny jest film pt. Jesteś zwycięzcą. Sam filmik zachowam bez komentarza, lecz wyrażę opinię na temat jego przesłania. Ma on za zadanie obudzić naszą wewnętrzną energię do działania, wzmocnić naszą wiarę w powodzenia naszego planu, wzmocnić nas. Nie ważne nad czym aktualnie pracujesz. Może starasz się wzmocnić swoją pewność siebie, może próbujesz rozkręcić swój pierwszy biznes, a może przymierzasz się do zorganizowania podróży życia i wciąż brakuje ci "czegoś" żeby zacząć działać.
Uwierz w siebie. Warto. Życie masz tylko jedno. Przeżyj je najlepiej jak potrafisz.

Poniżej film. Gwarantuję, że po włączeniu pojawi się najpierw szeroki uśmiech :) Nie wykluczone, że zaraz za uśmiechem przyjdzie komentarz: "O boże..."
Miłego oglądania!

piątek, 11 października 2013

Kawiarenka w stylu lat 80'tych

Romantyczna, mglista pogoda, kawiarenka w stylu lat 80'tych... żółte mokre liście na stolikach przed kawiarnią, których senni kelnerzy nie zdążyli sprzątnąć po sezonie letnim.... a po szybach ciągnące w dół mokre krople... nagły podmuch wiatru, który unosi liście ze stolików... tańczą teraz nad głowami... zwariowana chwila w której nie liczy się nic oprócz obecności, nic oprócz tu i teraz.... najważniejsze jest to co się dzieje, druga zakochana połówka, uśmiech, dotyk, ukradkowy pocałunek...

poniedziałek, 7 października 2013

Olewam jego rozpacz i biegnę na parkiet

Spacerowałam z mamą niespiesznie. Na horyzoncie ukazał się lokal Carpe Diem, gdzie wiele lat temu świetnie bawiłam się z Bartkiem i znajomymi. Nie zapomnę tańca z Adamem. Ja miałam wtedy 16 lat, a on 23. Szatyn, wysoki, fajnie zbudowany. Wydawał mi się wtedy taki dorosły. W pewnym momencie poprosił mnie do tańca (a było to moim ukrytym marzeniem). Tańczył niesamowicie... bardzo mnie zawstydzając swoim spojrzeniem. Dobrze pamiętam tamtą chwilę.

Dziś jestem tu ponownie, po tylu latach. Odwiedzam miejsce związane z miłym wspomnieniem.
Wchodzimy do środka. Miejsce wypełnia delikatnie światło. Widzę 10 stolików, z czego większość jest wolna. Zajęte są tylko dwa. Stolik w rogu na drugim końcu sali, przy którym siedzi dziewczyna i dwóch chłopaków popijając browarki. Drugi zajęty stolik jest na przeciw wejścia, tuż przy kominku. Siedzi przy nim pan około czterdziestki ze smutną miną, kończąc piwo. Ma spojrzenie skierowane na telewizor, w którym bezgłośnie zmieniają się obrazy. W tle rozbrzmiewa jakaś typowo radiowa muzyka. Siadamy niedaleko wejścia, przy czteroosobowym stoliku. Idę do baru i zamawiam "kamikadze blue". Wiem, że mama pierwszy raz wypije coś takiego. Wracam na miejsce i czekamy. Jestem taka podekscytowana!

Po chwili do środka wchodzi trzech chłopaków w w wieku około dwudziestu paru lat. Dwóch mizernych, chudych i jeden przypakowany stojący po środku. Każdy z nich ma niespełna 170 cm wzrostu. Ubrani na czarno.
- Co za gangsta – myślę sobie.
Przy samym wejściu do lokalu jest od razu bar, a dokładniej lada baru długa na około 5-6 m. Chłopaki podchodzą do niej na wstępie. Nagle ten stojący po środku się odwraca. Od razu patrzy na mnie, wyszczerza szeroko ślepia i uśmiecha się pogodnie. Ja w odpowiedzi wydobywam z siebie okrzyk zaskoczenia:
- O!
Odwzajemniam uśmiech. Rozpoznajemy się. Mówię do mamy:
- Zobacz. To kolega z dawnych lat, był chłopakiem mojej koleżanki Basi.
Następnie dodaję w myślach:
- Kiedyś na jego korytarzu spisała mnie i Bartka policja...za zakłócanie spokoju. Pamiętam to jak dziś!

Chłopaki wybierają stolik niedaleko naszego. Dzieli nas parę metrów.
Wracam do rozmowy z mamą... zerkając ukradkiem na niego. Zauważam tatuaż na jego ręce, na wewnętrznej stronie poniżej łokcia. Zaciekawia mnie, więc pytam:
- Hej! Pokażesz mi swój tatuaż? 
Chłopak od razu reaguje:
- Który? - krzyczy z uśmiechem. Po chwili dodaje: - Wszystkie?
Rumienię się i opuszczam na moment wzrok. Podnoszę spojrzenie, prostuję się na krześle i mówię:
- Eee, nie. Ten tutaj. - stwierdzam wskazując rękę. - Innych się boję.
Koledzy śmiejąc się wymieniają się jakimiś żarcikami. Macham ręką do niego, aby podszedł. Nie muszę długo czekać. Bardzo szybko się zrywa i swoim specyficznym, "sprężystym" krokiem idzie w moją stronę. Przysiada się z lewej mańki. Nasz stolik jest kwadratowy: szyba zamiast blatu, ciemne drewniane nóżki. Po mojej prawej siedzi mama.
Chłopak kładzie piwo obok siebie, a rękę z tatuażem przysuwa do mnie. Chwytam go za nadgarstek. Głośno komentuję dotykając tego dzieła:
- Jest świetny. Czarno biały, bardzo oryginalny. Jak widzę, przedstawia kasetę magnetofonową, z której wyciągnięta jest taśma, opadając na dół układa się na kształt słowa TOMI. 

Dotykam tatuaż jakby badając jego 'chropowatość". Cóż, nie sposób nic wyczuć. Rozpoczynamy rozmowę wspominając dawne czasy. Wspólnie ustalamy, że nie widzieliśmy się z 10 lat. Tak było. Mówię mu o spisywaniu nas przez policję na jego korytarzu. Przytakuje. Dodaje, że już tam nie mieszka. Kupił sobie własne M. Pamięta kto tamtego dnia był jeszcze z nami. Śmiejemy się razem. Moja mama bardzo "aktywnie" podsłuchuje, by co sekundę wtrącić coś od siebie. Przyznam, że nawet dostrzegam w tym coś zabawnego. Jak tak rozmawiamy, to potwierdzam sobie w myślach, że moja mama faktycznie nie wiele wie o moim dzieciństwie. O znajomych. O tym, gdzie chodziłam, jakie miałam przygody. Mój wzrok obserwuje teraz właśnie ją. Widzę, że jest jej zimno. Podkręcam grzejnik, który jest tuż za nią. Mija 5 minut i nadal narzeka na temperaturę. Kolega słysząc to wstaje i idzie do baru. Wraca z bardzo zadowoloną miną. Pytam co takiego zrobił, co zamówił? Oznajmia:
- Zdałem się na Jolę!
Jak się okazuje, jego koleżanka jest tutaj kelnerką. Po paru minutach przychodzi pani z tacą. Jest bardzo szczupła, drobna, ma króciutką, jeansową spódniczkę i jasną bluzeczkę. Widzę, że przyniosła czarną herbatę, cukierniczkę i dwie maleńkie szkiełka typu 'pięćdziesiątka". W jednym z nich jest wódka, w drugim sok malinowy. Kolega z przyklejonym do twarzy uśmiechem radzi zmieszać wszystko razem. Myślę sobie:
- Hmmm nieźle wykombinował. Herbatka z prądem dla mamusi :)

Nasze opowieści nie mają końca. Chłopak pracuje jako mechanik niedaleko znanego nam marketu. Z nikim się teraz nie spotyka. 2 lata temu rozstał się z dziewczyną. Byli ze sobą 3 lata, ale gdy ona zaszła w ciążę, zostawiła go. Teraz on płaci alimenty. Widuje dziecko raz na dwa tygodnie. Nie wierzy już w miłość...
Tego wieczoru bardzo dużo tańczymy. On jest niczym człowiek guma. Ma takie łagodne i miękkie ruchy. Świetnie mną "obraca" na parkiecie. Bawię się wybornie. Nawet tańczę z mamą!
-  Jest taka uśmiechnięta. Ach, jaki to przyjemny widok... - stwierdzam z radością w głosie.
Gdy siadamy i na nowo zaczynamy rozmawiać, mama gwałtowanie (zbyt gwałtownie) podrywa się z krzesła zahaczając szklankę, która z połową zawartości upada głośno na podłogę (kafelki) rozbijając się na miliony kawałeczków.

Mama cała przestraszona siada, łapie się dłońmi za buzię i mówi, że czas wychodzić. Tłumnie zebrani już ludzie biją brawa. Wszyscy twierdzą, że "Szkło zbiło się na szczęście". Wszyscy, poza moją mamą. Takiej zawstydzonej już jej dawno nie widziałam. Jak małe dziecko. Wygląda jakby chciała uciekać, taka podkulona, przygarbiona. Kolega leci od razu do baru.
- Jezu, znowu? Co on tym razem wymyślił?
Wraca z miotłą i szufelką. Zapewnia, że nic się nie stało. Za nim idzie Jola. Razem szybko ogarniają problem. Jola pociesza moją mamę:
- Niech się pani tak nie przejmuje. Szklanki to nie szkoda. Już bardziej spodni pani szkoda, bo są bardzo dobre przecież!
Mama urzeczona tą wypowiedzią trochę się uspokaja. Nawet widzę subtelny uśmiech rysujący się na jej twarzy. 


 foto: freedigitalphotos.net


Postanawiam zrobić mamie niespodziankę, aby polepszyć jej nastrój.
Przekonuję szefa lokalu, aby oprócz dyskoteki (która ma być dziś zgodnie z planem) zrobić małe karaoke. Udaje się!!! Puszczają 5 piosenek. Śpiewamy z mamą: "Tyle słońca" oraz "Chcę zatrzymać ten czas". Jestem zadowolona. Bardzo przyjemna zabawa. Słyszę swój głos tak dobrze, wyraźnie. Podoba mi się to jak brzmi. Alkohol ładnie rozluźnił moje gardło i dźwięki tak pięknie i swobodnie płyną z moich płuc.

Gdy wracamy do stolika uświadamiam sobie, że nie znam imienia mojego kolegi. Wydaje się być zbulwersowany, gdy mu o tym mówię. Namawia nas do zgadywania.
- Było dwóch świętych, i jeden z nich miał na imię tak jak ja.
Robię w odpowiedzi duże oczy. Dodaje więc:
- To najpopularniejsze polskie imię.
Jedyne co przychodzi mi do głowy to Krzysiek. Tylu ich wszędzie... ale to imię mi w ogóle do niego nie pasuje, więc nawet nic nie mówię. Robię jedynie coraz większe oczy... widzę, że się poddaje. Po chwili krzyczy oddzielając wyraźnie sylaby:
- PIO TREK!
- Ha! - uśmiecham się z uderzeniem dłonią w stół. - To imię mi do Ciebie pasuje.
Jest zawiedziony, że nie zgadłam. Olewam jego rozpacz i biegnę na parkiet.


 foto: freedigitalphotos.net

Uwielbiam wzrok tych wszystkich ludzi wgapionych we mnie. W sumie to pewnie nie tylko ze względu na moje ciało, urodę, to jak tańczę.
Po pierwsze: ja i Piotrek jesteśmy często jako jedyni na parkiecie, szalejąc po całym dostępnym 'terenie'.
Po drugie: ja i on, obok siebie, jesteśmy trochę kontrowersyjni. On jest 20 cm niższy ode mnie (wliczając mój 8 cm obcas). Ale w ogóle nie czujemy tej różnicy wzrostu podczas tańca.
Dlaczego? Jak to możliwe?
- To oczywiste, lata praktyki! Wiktor ma 168 cm. Nauczyłam się odpowiednio 'kompaktowo' układać i tak swobodnie poruszać, abyśmy oboje dobrze się bawili i aby żadne z nas nie czuło dyskomfortu z powodu wzrostu.
Po wyjściu z lokalu odprowadzamy moją mamę. Piotrek idzie parę metrów za nami. Podobno matulka powiedziała parę niemiłych słów pod jego imieniem, więc wolał trzymać się z tyłu.

Gdy mama jest już w domu, odwracam się, ale nie widzę Piotrka. Wszędzie pusto. Żywej duszy nie ma. Idę więc w kierunku, z którego szliśmy. No i jest, znalazł się! Siedzi na barierce otaczającej plac zabaw. Barierka jest metalowa w kolorze brązowym. Dzieli nas zaledwie odległość ulicy, kilka metrów. Przechodzę na drugą stronę. Podchodzę bliżej i doznaję szoku. Już się nie uśmiecha.
- Ja pier****! On płacze! Patrzy na mnie, a łzy płyną mu po twarzy. 
Ścieram mu jedną łzę tuż pod prawym okiem. Pytam cicho:
- Co się stało?
Nic nie odpowiada. Przytulam go, a w myślach:
- Hmmm jak siedzi na tej barierce to jest wyższy niż w rzeczywistości. Nawet tak bardzo nie musiałam się nachylać żeby go uściskać.
Szepczę mu do ucha:
- Słuchaj, nie bierz niczego na poważnie co mówi moja mama. Ona już tak ma, że zawsze mówi to co chce. Rzadko kiedy się zastanowi nad tym czy jej słowa kogoś nie zranią. Przepraszam cię za nią. Jest mi przykro.
Odsuwa mnie od siebie, ale wciąż milczy. Przełyka ślinę patrząc mi w oczy, po czym pyta łamiącym się głosem:
- Czy ty też uważasz, że mógłbym zrobić ci krzywdę? 
I znów widzę jak jedna łezka wymyka mu się z oka. Smutny widok. Krzyczę do niego:
- O Jezu! Nie! Nie myślę tak. Wiem jaki jesteś. - trzymam ręce na jego ramionach, patrząc prosto w oczy dodaję. - Wiem, że byś mi nie zrobił nic złego. Spokojnie. Co ona ci powiedziała?
- Że chcę Ciebie tylko przelecieć. Nazwała mnie zboczeńcem.
Po tej wypowiedzi chwile milczymy oboje, po czym on dodaje ze spuszczoną głową.
- Wkurzyła mnie, więc odpowiedziałem jej, że.... gdybym chciał Ci cokolwiek zrobić, to już dawno bym to zrobił. Że jakbym miał złe zamiary, to już bym je zrealizował.
Unoszę brwi, zaciskam usta... po czym mówię:
- Ech.. no tak. To teraz rozumiem jej niepokój. Kiedy to było?
- Hmm.. chwile przed wyjściem
- Oj, Piotrek. Uspokój się już. Idziemy​?
- Tak.
Łapię go za rękę. Uśmiecha się jak to robię, więc trzymam dalej i ruszamy.
Po drodze narzeka na swój los: na brak miłości, na kobiety, na siebie. Mówi jak go zraniły słowa mojej mamy. Przepraszam go, a on narzeka, i tak w kółko. W końcu docieramy na miejsce.
Żegnamy się i on nagle... próbuje mnie pocałować... w usta!!! Odsuwam się szybko, a on dodaje słowa do swojego czynu:
- Od bardzo długiego czasu nie spędziłem tak cudownego czasu.
Zrozumiałam, że włączył mu się 'alko podrywacz". Zirytował mnie tym. Uruchomiłam więc, w odpowiedzi tryb "blokady". Nie pozwoliłam mu się dłużej żegnać. Pocałowałam go w policzek, uściskałam i życzyłam dobrej nocy.
- Co za człowiek !!!! Wyobrażacie sobie? Jak dla mnie, ten chłopak na koniec sprawiał wrażenie zdesperowanego. Ja wiem, że alkohol... ale to go nie tłumaczy.

Weszłam do pokoju. Poczułam, że bolą mnie nogi, a szczególnie kolana (w sumie ciągle były lekko ugięte w celu 'dostosowania wzrostu") oraz, że bardzo dobrze się bawiłam. Mama, tańce, śpiew i alkohol. Uświadomiłam sobie także, że jestem bardzo śpiąca, a zegarek wybija już drugą w nocy. Wzięłam prysznic wykonując arię kawałka: "Zatrzymać czas" i położyłam się do łóżka.
Tego wieczoru opowiadałam też trochę o sobie: że się z kimś spotykam, że chcę, że czuję, że warto. Wtedy, gdy wypowiadałam te słowa w sercu rozbrzmiewało słowo: KOCHAM.

Droga powrotna do stolicy mijała szybko i znów wróciło uczucie, które na moment poszło spać. Zaczęłam mocno tęsknić za kochanym Krzyśkiem. Za człowiekiem dającym mi tyle szczęścia.

niedziela, 29 września 2013

Siła kobiety

Dzisiaj zrobiłam listę. Na tablicy zapisałam z kim nie powinnam się spotykać. Oczywiście byli to mężczyźni.
Wypisałam imiona osób, które robią zamieszanie w moim życiu sprawiając, że tak na prawdę kręcę się w kółko. Wczoraj dużo na ten temat myślałam i zrobiłam rzetelne podsumowanie zawierające odpowiedź na pytanie: "dlaczego powinnam się z nimi nie spotykać". Co ciekawe, najlepiej myśli mi się nocą. Ta cisza połączona z wyjątkową atmosferą sprawia, że mam otwarty umysł i analizuję swoje własne sprawy racjonalnie (tak jakby z dystansu). Gdy wiem, że inni już śpią: ludzie, zwierzęta - to jest ta chwila, ta moja chwila na rozmyślanie.
foto: http://www.freedigitalphotos.net
Tak więc wypisałam 5 osób z którymi spotykanie uznałam jako ZABRONIONE - BEZ ŻADNYCH WYJĄTKÓW. Teraz wystarczy się tego konsekwentnie trzymać - co jak wiemy jest tą trudniejszą częścią zadania. Muszę jednak pamiętać, że podjęłam tą decyzję i zmieniając ją 'ot tak' zaprzeczę sama sobie, nie będę szanować swojego zdania, swoich myśli, nie będę w zgodzie ze sobą czyli jakby nie patrzeć nie okażę szacunku do SIEBIE - a to by było straszne.

Zgadzam się z tymi, którzy powiedzieliby tak:


Człowiek wyznacza sobie jakieś zasady, reguły według których żyje każdego dnia. Należy jednak pamiętać, że z czasem życie może skutecznie zweryfikować te zasady i wtedy nie wykluczone, że będzie trzeba je zmienić. 

Nie chodzi przecież o kurczowe trzymanie się postanowień, które są już nieaktualne, które nie przynoszą nam nic dobrego, które nas męczą, ranią innych, ranią nas. Niech wszystko będzie w równowadze, wtedy i życie będzie przyjemniejsze. Nie wykluczam, że jeśli życie mi pokaże jasno i wyraźnie, że moje zasady nie mają racji bytu to wezmę je pod ponowną analizę.

Na dzień dzisiejszy jednak ogłaszam wszem i wobec, że będę się trzymać swojego ZAKAZU spotykania się z wypisanymi na mojej tajnej liście osobami. Jestem świadoma swojej decyzji i nie będę jej negować. Z moim nowym scenariuszem życia jest jak z dietą w zakresie odżywiania. Żądzą się takimi samymi zasadami i potrzebna jest: silna wolna, motywacja i konsekwentne działanie.

sobota, 28 września 2013

Placki owsiane z twarożkiem i borówką amerykańską

Przepisów na placki owsiane jest dużo w internecie. Są takie, które zakładają zrobienia tego posiłku w 10 minut. Owszem, można, potwierdzam.
Ja wam kochani przedstawię przepis, który przyniesie wam niesamowite smakowe doznania.
Jest to bardzo zdrowy i smaczny posiłek, który może spokojnie zastąpić śniadanie lub stać się deserem przed / po obiedzie :)


POTRZEBUJEMY:
Rondelek, głęboka miska, łyżeczka do herbaty, łyżka

CO KUPIĆ:
Płatki owsiane (np. Kupiec)
Mąka pełnoziarnista pszenna (np. Lubella, koszt ok 4,5 zł, ale dużo zdrowsza niż taka 'zwykła' pszenna)
Jajka (polecam takie klasy 1'szej)
Mleko - np. Milblu marki KClassic (Kaufland)
Twarożek (może być np. Serek Wiejski Piątnica)
Borówka amerykańska - świeże w Kauflandzie
Cynamon mielony - np. Kamis
Proszek do pieczenia - np. Dr. Oetker
Sól - np. oSole
Cukier - np. Diamant
Olej roślinny lub oliwa - olej np. Wielkopolski

Zdjęcia niektórych ww. produktów żeby było wam łatwiej znaleźć je w sklepie:

cynamon mielony Kamisproszek do pieczenia dr. oetkeroznaczenia klas jajekserek wiejski Piątnica
płatki owsiane Kupiec
mąka pszenna pełnoziarnista Lubella         mleko milblu k classic (kaufland)     jajka
  olej wielkopolski
sól spożywcza jodowana o'sole





TO SIĘ PRZYDA:
Musimy się uzbroić w cierpliwość, najpierw będziemy czekać 10 minut, a potem jeszcze 30 minutek i dopiero smażymy. WARTO!

Przepis dla 4 osób

START:
1,2 szklanki płatków owsianych - odmierzyć i wsypać do miski
1,5 szklanki mleka zagotować - zalać płatki owsiane, rozmieszać łyżką i odstawić na 10 minut

Po tych 10 minutach dorzucić do płatków:
1 jajko
0,5 szklanki mąki pełnoziarnistej pszennej
1 łyżeczkę cynamonu
2 łyżeczki cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżeczki oliwy lub oleju
0,5 łyżeczki soli

Jesteśmy już na półmetku, to idziemy dalej:
Dokładnie wymieszać żeby pozostały jedynie niewielkie grudki.
Odstawić na 30 minut do lodówki.

Po odczekaniu 30 minut rozgrzać patelnię z kropelką oliwy lub oleju. Smażyć na średnim ogniu / bądź na średnim poziomie 'mocy' przy kuchenkach indukcyjnych bądź elektrycznych. Nakładać ciasto łyżką na patelnię lub zlewać z miski - masa ma być w miarę gęsta, to normalne, także się nie martwcie. Po ok 3-4 minutach należy placek  przewrócić na drugą stronę (zobaczycie lekko zarumienione brzegi i delikatne bulgotanie z wierzchu) i odczekać jeszcze 2 minuty. Placki owsiane najlepiej podawać na ciepło :)

Jakie dodatki?
Na koniec nałożyć z wierzchu twarożek oraz borówki amerykańskie
placki owsiane z twarożkiem i borówkami

Pięknie pachnie cynamonem i placuszki są takie puszyste. Twarożek, boróweczki. mmmmm....

Smacznego!

Jak wam wyszło?  Podzielcie się opiniami!

Śniadanie: bułka z dynią, mozzarella, pomidorek + drożdżówka i kawa

Witajcie Kochani!
Dzisiaj chciałabym być Waszą inspiracją na dobry pomysł na śniadanie. Moje śniadanko wyglądało tak:

 

Produkty:
Bułka z ciemnego pieczywa z pestkami dynii - 1 szt. (w sklepie osiedlowym ok 1,10 zł)
Pomidorek malinowy - 1 szt. (ok 0,59 zł)
Ser Mozarella - 1 opakowanie (np. producenta Santa Lucia, koszt ok 4,40 zł)
Masło (np. ostrołęckie delikatne, ok 3-4 zł)
Drożdżówka z makiem - 1 sztuka (choć chciałoby się więcej :D ) (koszt ok 1,90 zł)
Kawa rozpuszczalna - (np. Maxwell House, ceny nie podam, dawno kupowałam)
Śmietanka do kawy (np. łowicz, opakowanie 10 malutkich śmietanek ok 1,09 zł Kaufland)

      


Co się przyda?
Talerzyk deserowy x 2
Filiżanka do kawy z podstawką
Łyżeczka
Nóż do krojenia pieczywa
Nóż do smarowania
Deska do krojenia
Dzbanek z filtrem do wody np. Dafi
Czajnik np. bezprzewodowy np. Philips

 

Przygotowanie:
Bułkę przekroić, posmarować masłem. Pokroić mozarelle na plastry (grubość plasterka wedle uznania), pokroić pomidorki, ułożyć na bułce, posolić.

Co z mozarella, która nam została?
Proponuję przechowywać z 'wodą', która była w torebce w taki sposób:


Powinna wytrzymać jeszcze ze 24 godziny. Sugeruję przykryć od góry woreczkiem tzw. śniadaniowym i do lodówki.

Kanapeczki wyglądają tak:


Kawa:
1 łyżeczka kawy rozpuszczalnej ląduje w filiżance. Wodę z kranu wlać do dzbanka z filtrem. Przelać do czajnika, zagotować. Zalać kawę. Dodać śmietankę. Drożdżówkę wyłożyć na talerzyk deserowy.

Teraz już tylko zapewnić sobie przyjemny widok za oknem i muzykę w radiu :)))

i Smacznego!





Wagon dla dzieci - Strefa Małego Podróżnika Intercity

Zauważyłam bardzo fajny wagon dla dzieci w pociągach Intercity na trasie Kraków Główny - Warszawa Wschodnia.
Pociąg był relacji Zakopane - Warszawa Wschodnia.
Wagon dla dzieci powinien być w każdym pociągu Intercity na trasie Warszawa Wschodnia - Zakopane - Warszawa Wschodnia.

Nie wiem czy każdy pociąg IC posiada taki wagon (do sprawdzenia "w praktyce"), ale tym którym podróżowałam 3 sierpnia 2013 takowy był. 

Więcej o strefie małego podróżnika piszą na stronie intercity TUTAJ

Zdjęcia (jak to miejsce wyglądało podczas mojej podróży) poniżej:








Pozwolę sobie spisać tutaj treść Regulaminu wiszącego w Strefie Małego Podróżnika:

W trosce o bezpieczeństwo twojego dziecka zapoznaj się z zasadami korzystania ze Strefy Małego Podróżnika

ZASADY KORZYSTANIA ZE STREFY MAŁEGO PODRÓŻNIKA W POCIĄGACH PKP INTERCITY S.A.

1. Strefa Małego Podróżnika jest ogólnodostępnym miejscem przeznaczonym do zabawy i wypoczynku dzieci do lat 6.
2. W Strefie Małego Podróżnika może przebywać jednocześnie nie więcej niż 10 dzieci.
3. Za dzieci przebywające w ww. strefie pełną odpowiedzialność ponoszą ich opiekunowie
4. Opiekun dziecka powinien zapoznać się z wyposażeniem znajdującym się w Strefie Małego Podróżnika, by zdecydować, które elementy tego wyposażenia są dostosowane do rozwoju psychofizycznego jego dziecka, a tym samym, z których może ono bezpiecznie korzystać.
5. Do Strefy Małego Podróżnika:
- należy wchodzić bez obuwia
- nie wolno wnosić jedzenia ani picia
6. Opiekun jest zobowiązany do zadbania, aby dziecko przebywające w ww. strefie nie miało przy sobie przedmiotów, mogących narazić je lub inne dzieci na niebezpieczeństwo podczas zabawy
7. Dziecko przebywające w ww. strefie bawi się samo lub z innymi dziećmi,
zawsze pod nadzorem opiekuna

WYPOSAŻENIE STREFY MAŁEGO PODRÓŻNIKA
1. kolorowe pufy do siedzenia - 10 sztuk
2. tablice czarne, szkolne - 2 sztuki
3. Kreda szkolna

Jak kupować z głową czyli nie daj się nabrać!

Uważajcie na promocje w stylu: obniżka 70 % lub mega wyprzedaż 80 % taniej!
Najczęściej tak wcale nie jest. Czasami ceny są sztucznie podwyższane dla potrzeb 'obniżki'.
foto: http://www.freedigitalphotos.net


Przykłady: cena sugerowana przez producenta jakiejś rzeczy wynosi 40 zł. Sprzedawcy nie stosują się do tej 'sugestii' i sprzedają w cenach standardowych za 30 zł. Nadchodzi wyprzedaż i sprzedawca chce przyciągnąć klientów i co wtedy robi? Wtedy dopiero ważna dla niego jest cena SRP czyli sugerowana przez producenta, ponieważ w oparciu o tą kwotę wypisze swoją super promocję w ujęciu procentowym (np. 50%).

Pamiętajmy zatem, aby dokładnie sprawdzać jaka była cena 'przed doskonałą obniżką', mimo, że tak przyjemnie się kupuje oczami, które jak widzą 70% taniej to od razu chcą to mieć :)

A tutaj taka mała parodia zakupów Łowcy.B - Zakupy



 i drugi filmik, już nie parodia, a fakt: MEGA SZYBKICH BEZPŁATNYCH ZAKUPÓW: 




Wchodząc do hipermarketu typu Tesco, Kaufland, Carrefour, Auchan pamiętajmy o ważnej zasadzie ułożenia produktów na półkach. Produkty najdroższe będą zawsze na wysokości wzroku i w zasięgu ręki.
Jeśli są to produkty dla dorosłych, młodzieży - najdroższe będą na wysokości oczu przeciętnej osoby dorosłej. Jeśli są to produkty dla dzieci - najdroższe produkty będą na wysokości oczu dziecka.
Taka zasada.

Jeśli chcemy kupić coś taniej to spójrzmy nieco niżej tj. na dolne półki. Tam znajdziemy bardzo często porównywalne produkty, czasem nawet "tej samej produkcji" co te wyżej, ale inaczej nazwane w niższej cenie.

Nade wszystko pamiętajcie, aby sprawdzać na opakowaniu 'kto jest producentem' oraz czytać składniki, żeby się nie okazało, że w tej czekoladzie to wcale nie ma kakao itp.

To czas na zakupy :)

Jak zrozumieć kobietę lub jak z nią wytrzymać

Jak zrozumieć kobietę - nie wiem. To zbyt skomplikowana istota, aby można było ją w 100% zrozumieć. Kobiety same siebie nie rozumieją, więc nie martwcie się, że Wy ich nie rozumiecie. Wiem, bo jestem Kobietą. Najważniejsze, aby je szanować i dbać o nie, bo Wasze życie bez nich byłoby bez smaku, bez pięknych, głębokich emocji i przeżyć.

Potrzebujemy siebie wzajemnie, Nie aby istnieć, ale żeby poczuć życie takim jakie jest.

Kobiety hmm były i będą. Kobiety dwudziestego pierwszego wieku są bardziej niezależne i samodzielne niż te sprzed 30 lat wstecz. Mężczyzna już nie musi ich wyręczać, choć jest to niezwykle przyjemne i miłe.

Najważniejsze zasady, które zawsze powinny istnieć (niezależnie od stopnia niezależności płci pięknej):
1. Otwieranie drzwi (prosta, a jakże przyjemna zasada)
2. Podziwianie piękna kobiety (to chyba naturalne, kochamy komplementy)
3. Uśmiech - na widok kobiety (co najmniej 10 uśmiechów dziennie, inaczej będziemy mieć zły dzień)
4. Dbanie (musimy czuć, że ktoś się o nas troszczy)
5. Szanowanie (zauważane powinno być w słowach i w czynach)

To chyba najważniejsze.

źródło zdjęcia: http://www.freedigitalphotos.net


Kochamy mężczyzn, którzy potrafią sprawić, że kobieta czuje się prawdziwą kobietą!


To bardzo proste zdanie, nie uważacie? Ale to szczera prawda!

My kobiety potrzebujemy czuć się adorowane przez facetów. Jest to nam niezbędne do szczęścia. Nie mówię tutaj, że nie ma kobiet, które czują się szczęśliwe same ze sobą - ot tak. Wierzę, że takie istnieją, ale pragnę skupić się na tej grupie, która jednak potrzebują mężczyzn do szczęścia.

Faceci jacy by nie byli są nam potrzebni. Zgadzacie się ze mną drogie panie?

Wzajemnie staramy się siebie zrozumieć, raz z lepszym efektem, raz z gorszym. Czasem kończy się to kłótnią, innym razem cichymi dniami, a tak ważna jest przecież rozmowa.
Dlaczego tak łatwo poddajemy się emocjom?
Bo emocje są wspaniałe! Odczuwanie jest wspaniałe!
My kobiety pragniemy doznawać wszelkich emocji. Nie doświadczanie emocji jest najgorszym koszmarem...

Kochany mężczyzno, jeśli jesteś na tym blogu bo chcesz spróbować zrozumieć kobiety - to bardzo mnie to cieszy. Ja jestem tu po to, aby Ci w tym pomóc, jak tylko potrafię najlepiej.

Jeśli jesteś kobietą, która chce zobaczyć: "a co ona tutaj napisze" - to również witam cię ciepło!
Twoje komentarze, nawet jeśli nie będą miłe, poszerzą mój światopogląd i będą mi niezwykle cenne.
Czekam na wasze opinie, na wasze opisy, na wasze przemyślenia na temat kobiet.

Ten post jest artykułem wprowadzającym, więc jest tu wszystko i nic. Taki wstęp.
Do zobaczenia następnym razem. 

Obiecuję napisać więcej :)

Tymczasem do posłuchania BYĆ KOBIETĄ:





Jak zrozumieć faceta - zacznij myśleć tak jak on

Aby zrozumieć mężczyzn dwudziestego pierwszego wieku nie trzeba być facetem. Kobiety też sobie z tym świetnie radzą - jak zrozumieć faceta - nic prostszego.
Faceci są bardzo prości, konkretni, potrafią jasno i wyraźnie przekazać swoje zamiary.
My Kobiety jesteśmy na wskroś skomplikowane, pod każdym możliwym względem. Mamy milion myśli na minutę, analizujemy dogłębnie wszystko co się dzieje wokół nas, wybiegamy myślami w odległą przyszłość.
Mężczyźni tak nie robią, dzięki czemu nie mają tylu problemów emocjonalnych co my kobiety.

Warto zacząć od tego, że mężczyźni jako gatunek ludzki są fantastyczni. Ogromna radość, że istnieją.
My kobiety miewamy z nimi problemy, ale jakie życie byłoby bez nich? No właśnie! Bez wyrazu, bez smaku, bez głębszych emocji, bez silnych pragnień.

Mężczyźni są nam niezbędni do poczucia szczęścia!


Od czego zacząć moje wypociny na temat facetów? Może spróbuj myśleć tak jak facet. Nie mówię żebyś próbowała go zrozumieć, ale nie analizując jego słów postaw sobie jasno jedną zasadę:

Jak facet mówi, że ma ochotę na piwo - to ma ochotę na piwo

Jak mówi, że chce iść coś zjeść - to chce iść coś zjeść

Jak chce się kochać - to zaciąga Cię do łóżka :D

Prosty przekaz, prawda?


Przykład:
Twój mężczyzna opowiada Ci o swojej pracy i nagle wchodzi na temat jakiejś koleżanki. Coś w stylu:
Słuchaj, dzisiaj w robocie Jacek i Tomek wygłupiali się, gdy szefa nie było. I nagle weszła Iwona i wszystko zepsuła. Nakrzyczała na nich, zabrała nam ciastka i wyłączyła radio. Co za podłe babsko!

Jak zachowa się kobieta po wysłuchaniu takiej opowieści?
1. Kobieta, która chce spróbować myśleć 'jak facet' przyjmie tą historię do wiadomości i tyle.
2. Kobieta 'typowa' zacznie się zastanawiać czy czasem ona się tak nie zachowuje? Czy to nie oznacza, że on chce, aby ona nigdy na niego nie krzyczała? I nigdy nie wyłączała radia? I nie przeszkadzała w spotkaniach z kumplami? A może ona zrobiła coś nie tak i on chce jej to przekazać? O boże, boże, boże... Na pewno tak jest, zrobiła coś nie tak i on nie chce jej zranić dlatego opowiada tak na około.

Uwierzcie mi, że idąc za zachowaniem kobiety 'typowej' oznaczonej jako '2' - opowieść faceta może przerodzić się w mega kłótnię...

Więc kochane moje kobiety - zapamiętajmy na dzisiaj i wdrożmy to w życie. Chyba nie chcemy, aby Nasi mężczyźni BALI SIĘ opowiadać nam cokolwiek ?

W opowieściach facetów zazwyczaj nie ma drugiego dna oni mają prosty, jasny, czytelny przekaz swoich myśli. I jak dla mnie to jest wspaniałe! :) 

Obiecajcie mi coś: spróbujecie przestawić się choć na chwilę na tryb nr 1 (opisany w powyższej historii) ? 

Gwarantuję, że dzięki temu Wasz Facet będzie wam częściej i chętniej opowiadał o sobie. Będziecie bliżej, zobaczycie!


Co zyskamy: Będzie mówił! 

Facet Który chętnie mówi swojej kobiecie o sobie, bo wie, że ona go rozumie i wysłucha! Czy to nie wspaniałe?


Testujcie i dajcie znać jak wam idzie :)

Na koniec coś na poprawę humoru:


A jak się wali to wszystko jednocześnie

Czasem jest tak, że się wszystko wali, a jak się wali to oczywiście wszystko w jednej chwili. 
Pojawiają się problemy, które jeden za drugim zaczynają się tworzyć 'jak na złość wszystkie naraz'. Masz wtedy ochotę uciekać jak najdalej, odciąć się, głowa Cię rozsadza i nie chcesz tego 'ciężaru' unieść. 
Pamiętaj mój kochany czytelniku, że właśnie w takiej chwili życie daje Ci wyzwanie i sprawdza Twoje siły: Masz siłę żyć? Żyjesz czy tylko Istniejesz?

foto: freedigitalphotos.net

Jeśli na prawdę żyjesz, masz siłę żyć to WSTAŃ, SPÓJRZ W DAL, głęboko odetchnij kilka razy (najlepiej trzymając dłoń na przeponie). Twoje wydechy niech będą naprawdę głębokie, poczuj swoje ciało, poczuj jak cała złość ucieka z ciebie, poczuj, że właśnie teraz jesteś w stanie stawić problemom czoła. Otwórz swój umysł, wejdź na tryb wysokiej częstotliwości i zbierz myśli. Wyłącz wszystkie rozpraszacze skupienia jak radio, telefon, inne dźwięki. SKUP SIĘ i przeanalizuj wszystko co się wydarzyło.

Obierz kilka rozwiązań i przemyśl jak długo trwałaby realizacja każdego z nich. Które rozwiązania przyniesie najwięcej obustronnej korzyści, a najmniej przykrości czy strat (wszelkiego rodzaju strat, nie tylko tych materialnych). Myśl, dużo myśl i działaj dopiero, gdy nabierzesz przekonania do swojej koncepcji.

Ja tak miałam dzisiaj. Miałam ogromną ochotę uciekać daleko, gdy pojawił się jeden poważny problem, który zaczął kreować kilka mniejszych...czułam, że zaraz wytworzy się 'reakcją łańcuchową' taka długa lista problemów, której tym bardziej nie uniosę.

Wiedziałam, że JEŚLI NIE JA TO KTO? Tylko ja mogę temu zaradzić, tylko ja mogę pokierować ludźmi tak, aby rozwiązali ten problem. TYLKO JA - więc do dzieła. Nie przerzucaj odpowiedzialności na innych za wszelką cenę, nie przekładaj WSZYSTKIEGO NA JUTRO - pomagaj, współdziałaj razem z innymi, stwórzcie burzę mózgów, jeśli to potrzebne, ale nie zrzucaj spraw na innych. Będzie ci to odpłacone - jak mawiała moja babcia: w dzieciach.

Ja jednak wolę inne powiedzenie:
Jeśli pomagasz i współdziałasz z ludźmi przy rozwiązywaniu problemów, jesteś pracowity, kreatywny - cokolwiek nie robisz dobrego WRÓCI TO DO CIEBIE ZE ZDWOJONĄ SIŁĄ!!!
Sprawdzone 

TO DO DZIEŁA!

Pociąg życia

Miałam sen. Siedzieliśmy na przeciwko siebie, wokół nas była przyjemna, intymna atmosfera. Zadałam pytanie: 
- Kochanie, a czego tak na prawdę się boisz kiedy myślisz o NAS ?

Mina Ci spoważniała, ścisnąłeś usta, spojrzałeś mi w oczy, by chwile później opuścić wzrok na ziemię. Milczałeś... jakby szukając właściwej odpowiedzi gdzieś głęboko w sobie. Nagle odparłeś: 
- Bo wiesz, to jest tak... Jakbyśmy ze sobą zamieszkali, zaczęli wieść normalne, codzienne życie. Byłbym w Tobie bezgranicznie zakochany. Pragnąłbym Cię i kochał całym sobą...a Ty byś nagle, niespodziewanie ode mnie odeszła... to co miałbym wtedy ze sobą zrobić? Już to przerabiałem, nie chcę cierpieć. Nie przeżyłbym tego. Tak jak jest, jest wygodniej, łatwiej, prościej i co najważniejsze: bezpieczniej dla nas obojga.

Mina mi zrzedła, otworzyłam szeroko oczy. Miał rację. Wiem, że tak. Przytuliłam go z całych sił do siebie... po czym szepnęłam: Jesteś wspaniały i Kocham Cię. Będzie jak zechcesz, tylko bądź i nie uciekaj ode Mnie.

foto: freedigitalphotos.net

poniedziałek, 16 września 2013

Zawieszeni w czasoprzestrzeni lewitujemy trzymając się za ręce

Siedzisz na przeciwko i dajesz mi swój piękny uśmiech. Twój czarny t-shirt opięty na ciele, twoja srebrna poświata na włosach, błękit oczu i to spojrzenie... Spojrzenie masz bardzo wymowne.

Onieśmielasz mnie, gdy unosisz prawą brew!

Czuję wtedy rumieniec na swoim policzku...

Potrafisz mnie rozśmieszyć do łez w chwili, gdy zmęczenie wypełnia mnie bez reszty.
Potrafisz sprawić, że nie czuję senności, gdy zamykamy czas w milczącym dialogu naszych oczu.
Potrafisz wzbudzić we mnie ogień, gdy objęta Twoim cudownym ramieniem kładę głowę wtulając się w Ciebie z dotykiem dłoni na Twym torsie.
Potrafisz szepnąć mi do ucha czułe słowo w taki sposób, że twój oddech, barwa głosu, intonacja przenikają całe moje ciało.

Jesteś zmysłowy i działasz na Mnie. 

Nie musisz nic robić, wystarczy, że opieram głowę na Twoim ramieniu, zamykam powieki i chcąc 'wykorzystać cię' jako poduszeczkę stwierdzam z bólem, że nie spełniłeś swojego zadania


Krzyczę: Nie nadajesz się na poduszeczkę!  odsuwając się od Ciebie.
Pytasz z uśmiechem: Ale dlaczego? 
Odpowiadam z wyrzutem (i lekkim przekąsem): Bo przy Tobie nie sposób zasnąć! 
Mówisz wtedy przyciągając mnie do siebie: To chyba dobrze? 
Nic nie odpowiadam.
Uśmiechamy się i kontynuujemy grę zmysłów.

Po długiej i nad wyraz błogiej ciszy, gdy towarzyszył nam jedynie stukot pociągu i szept własnych myśli, spytałeś:
- Gdzie jesteś?
- Fizycznie...fizycznie jestem tutaj. (po czym obdarowałam cię uśmiechem unosząc delikatnie głowę), następnie dodałam:
 ... zaś Psychicznie... (tu nastąpiła chwila zadumy, przymknięcie powiek i głośne wciągnięcie powietrza) psychicznie jestem daleko, Baaaardzo daleko...
Przysunęłam się bliżej i szepnęłam Ci do ucha:
...i dobrze mi..
Dotknąłeś dłonią mojej twarzy i powiedziałeś z czułością: No nie mów tak...

Pamiętam też dobrze wymianę naszych spojrzeń... brąz mych oczu i błękit Twoich... w zetknięciu doprowadziły do zaciśnięcia się ust... w przedwstępnie śmiechu, który nadszedł wspólnie i wypełnił wagon naszym głosem.
foto: http://www.freedigitalphotos.net

Jesteśmy tu razem... a pociąg tak mknie do przodu przez miasta, pola, lasy, podczas gdy my zawieszeni w czasoprzestrzeni lewitujemy trzymając się za ręce... 

niedziela, 25 sierpnia 2013

Jak latać tanio Ryanair'em?

Tanie linie lotnicze w Polsce: Ryanair oraz Wizzair (te z których korzystam). Najczęściej latam jednak Ryanair'em. Ostatnio testowałam mechanizm działania wyszukiwarki lotów na oficjalnej stronie przewoźnika: Ryanair.
Zaznaczam, że wszelkie moje wnioski są jedynie moją własną obserwacją. Szukałam taniego lotu do Hiszpanii. Z uwagi na fakt, że mój wyjazd zaplanowałam na drugą połowę lipca tj. szczyt sezony, nie liczyłam na jakaś mega piorunującą promocję, ale sprawdzić trzeba było. Założyłam, że chcę polecieć ok 18-25 lipca i wrócić za około 12-14 dni. Oto przydatne zasady wyszukiwania taniego lotu:



 1.  Sprawdzaj ceny biletów kilka razy dziennie o różnych porach

Wchodziłam na stronę ryanair'a rano między g. 9-10, następnie w porze lunchu ok 12tej, po obiedzie ok 18tej i 'w środku nocy' tj. ok 3-4 rano. Co ciekawe, odniosłam wrażenie, że nowe promocje są 'aktywowane' zawsze ok 1 w nocy. Wtedy pojawiały się w systemie i można było je 'kliknąć'.


2.   Bagaż  podręczny

Najtaniej jest podróżować z bagażem podręcznym - wtedy nasza podróż naprawdę jest tania, bo nie płacimy za bagaż rejestrowany. Tanie linie lotnicze Ryanair posiadają ścisłe zasady określające parametry jakie powinien spełniać bagaż podręczny.
Parametry aktualne na dzień pisania tego artykułu są następujące:

BAGAŻ PODRĘCZNY:
waga: maksymalnie 10 kg
wymiar maksymalny 55x40x20 cm
Tylko jedna torba

tzn. wszystkie rzeczy jak laptop, telefon, aparat, torebka itp muszą być w jednej torbie.
Można mieć tylko 1 sztukę bagażu podręcznego. Do bagażu podręcznego nie możesz zabierać płynów ani kosmetyków o pojemności większej niż 50ml. Nie można także przewozić żadnych ostrych przedmiotów itd.

Jest też dodatkowy warunek, który na początku mnie rozbawił, wyobraźnia zaczęła działać (dziecko z bagażem? hmm...), a mianowicie:

Ważne: Niemowlętom nie przysługuje bagaż podręczny!


Co się stanie jeśli przekroczymy wagę lub wymiary torby i zostanie to zweryfikowane?
Zapłacimy dodatkową opłatę 60 euro.

3. Bagaż rejestrowany

Ceny za bagaż rejestrowany są różne, ale jedna zasada jest niezwykle istotna, bo uległa zmianie w ostatnim czasie. Już w momencie zakupu biletów należy zastanowić się czy będziemy potrzebować bagażu. Jeśli tak, to warto go dodać od razu, ponieważ jeśli dokonamy tego za kilka dni tj. w innym terminie niż zakup biletów lotniczych, wówczas będziemy musieli zapłacić około 5 euro więcej za 1 sztukę bagażu w jedną stronę.
Kiedyś było odwrotnie: warto było poczekać z wykupieniem bagażu, gdyż wtedy cena była niższa.

Cena bagażu to koszt od 140 zł w górę (w dwie strony).

4. Co zawiera cena biletu lotniczego Ryanair




Cena biletu lotniczego Ryanair (na przelot EU) zawiera takie elementy jak:
Opłata za transport
Opłata EU261
Koszt odprawy online
Opłata ETS
Opłata administracyjna
Podatek i opłaty
Suma
Cena łącznie

Czasami pomiędzy pozycją 'suma'  a 'cena łącznie' pojawia się dodatkowe pole zaznaczone na czerwono: 'Rabat cenowy" uwzględniający dodatkowe upusty - który widzimy na zrzucie ekranu (zdjęcie powyżej).

Jeśli wylatujecie z Polski to najkorzystniej jest przeglądać oferty w walucie PLN, ponieważ przelicznik EURO nie zawsze wypadnie na 'waszą korzyść'.

Najtańszy bilet Ryanair jaki udało mi się 'upolować' posiadał jedynie pozycję: opłata za transport i kosztował na trasie Kraków-Alicante około 70 zł.

5. Kiedy cena biletu Ryanair będzie najniższa

W wyszukiwaniu taniego biletu lotniczego pomogą Ci dobrze znane zasady - są dokładnie odwrotne jak w przypadku ofert wczasowych last minute w biurach podróży. W biurach podróży w ofertach 'na ostatnią chwilę' można upolować na prawdę dobre promocje w super niskich cenach. W upolowaniu taniego przelotu koniecznie zapomnij o ww. zasadzie, zapoznaj się z zasadami podanymi poniżej:

1. Nie kupuj biletu na ostatnią chwilę - wtedy będą najdroższe
2. Postaraj się ograniczyć jedynie do bagażu podręcznego - zaoszczędzisz nie kupując bagażu rejestrowanego
3. Nie wyznaczaj sobie konkretnego 'sztywnego' dnia i miasta wylotu. Bądź elastyczny i dostosuj się do 'promocji', a nie, aby przewoźnik miał dostosowywać się do Ciebie
4. Sprawdzaj ceny na podanej przez Ciebie trasie i w zbliżonym terminie - kilka razy dziennie wybierając różne miasta "wylotu z" i "powrotu do".
5. Jeśli chcesz, aby cena była 'na koniec' na prawdę niska - nie dokładaj dodatkowych opcji, które wyskoczą w okienku podczas 'zamawiania biletów'
6. Zacznij szukać ok 2 miesiące przed planowanym terminem wylotu - jeśli będziesz szukać w terminie bardziej odległym ceny nie będą uwzględniały promocji, będziesz widzieć ceny regularne tj. wyższe
Oferty promocyjne Ryanair pojawiają się około 1-2 miesiące przed datą wylotu tj. jeśli planujesz wyjechać 1 października, szukaj oferty na początku sierpnia itd.
7. Jeśli chcesz na prawdę zaoszczędzić unikaj podróży w szczytach sezonu tj. np. lipiec/sierpień, ponieważ wtedy ceny będą najwyższe.

6. Odprawa on line



O co chodzi z odprawą on line?
Od 15 dni do 4 godzin przez planowanym terminem wylotu - musisz się 'odprawić' przez internet. W tym celu wpisujesz na stronie ryanair'a swój numer rezerwacji i inne niezbędne dane, a następnie postępujesz zgodnie z formularzem odprawy online. Tutaj znowu będą czyhały na ciebie 'propozycje opcji dodatkowych' - nie wyrażaj na nie zgody (chyba, że uznasz potrzebę zakupu ).
Po zakończeniu wypełniania formularza zobaczysz komunikat o pozytywnym przebiegu odprawy online. Otrzymasz na swój adres email dokument .pdf do wydrukowania. Wydrukuj dokument i miej go przy sobie na lotnisku wraz z dowodem osobistym lub innym dokumentem potwierdzającym twoją tożsamość.

DO ZOBACZENIA W PODRÓŻY! :))))))


poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Niech naszym drogowskazem będzie serce i rozum

Każdy z nas do czegoś dąży, do czegoś zmierza, chciałby coś mieć. Biegniemy tak każdego dnia przez życie z nadzieją, że pewnego pięknego dnia będziemy mieć 'to coś' czego tak strasznie pragniemy.
foto: http://www.freedigitalphotos.net
Najlepiej jak zmierzamy do realizacji marzeń małymi kroczkami.
Niech naszym drogowskazem będzie: Serce (to co czujemy w środku w sobie) oraz Rozum (sucha, chłodna kalkulacja na ile to 'marzenie' jest możliwe to realizacji).

W takich chwilach pośpiech jest niewskazany. Marzenia są piękne.... ale jeśli chcemy, aby realizacja tych marzeń nie zakończyła się płaczem i problemami - usiądźmy, przeanalizujmy wszystkie ZA i PRZECIW, wyznaczmy sobie czas na podjęcie decyzji, rozplanujmy plan działania tj. przybliżania się do realizacji naszego marzenia.
Życie mamy tylko jedno - przeżyjmy je tak, aby później nie żałować, że nie wzięliśmy z niego wszystkiego co najlepsze.

 Kochani, przeżyjmy swoje życie najlepiej jak potrafimy - nasze życie zależy od Nas!

Weźmy je w swoje ręce i pokażmy, że ODDYCHAMY PEŁNĄ PIERSIĄ!

SAMO ISTNIEĆ NIE ZNACZY ŻYĆ !

Aktualnie 'trendy' w polskich stacjach radiowych jest jeden polski kawałek: Lemon Nice. Poniżej przesyłam wam film youtube. Przesłuchajcie sobie ten utwór... zwracając uwagę na słowa piosenki i zastanówcie się czy myślicie tak samo: