Onieśmielasz mnie, gdy unosisz prawą brew!
Czuję wtedy rumieniec na swoim policzku...
Potrafisz mnie rozśmieszyć do łez w chwili, gdy zmęczenie wypełnia mnie bez reszty.
Potrafisz sprawić, że nie czuję senności, gdy zamykamy czas w milczącym dialogu naszych oczu.
Potrafisz wzbudzić we mnie ogień, gdy objęta Twoim cudownym ramieniem kładę głowę wtulając się w Ciebie z dotykiem dłoni na Twym torsie.
Potrafisz szepnąć mi do ucha czułe słowo w taki sposób, że twój oddech, barwa głosu, intonacja przenikają całe moje ciało.
Jesteś zmysłowy i działasz na Mnie.
Nie musisz nic robić, wystarczy, że opieram głowę na Twoim ramieniu, zamykam powieki i chcąc 'wykorzystać cię' jako poduszeczkę stwierdzam z bólem, że nie spełniłeś swojego zadania.
Krzyczę: Nie nadajesz się na poduszeczkę! odsuwając się od Ciebie.
Pytasz z uśmiechem: Ale dlaczego?
Odpowiadam z wyrzutem (i lekkim przekąsem): Bo przy Tobie nie sposób zasnąć!
Mówisz wtedy przyciągając mnie do siebie: To chyba dobrze?
Nic nie odpowiadam.
Uśmiechamy się i kontynuujemy grę zmysłów.
Po długiej i nad wyraz błogiej ciszy, gdy towarzyszył nam jedynie stukot pociągu i szept własnych myśli, spytałeś:
- Gdzie jesteś?
- Fizycznie...fizycznie jestem tutaj. (po czym obdarowałam cię uśmiechem unosząc delikatnie głowę), następnie dodałam:
... zaś Psychicznie... (tu nastąpiła chwila zadumy, przymknięcie powiek i głośne wciągnięcie powietrza) psychicznie jestem daleko, Baaaardzo daleko...
Przysunęłam się bliżej i szepnęłam Ci do ucha:
...i dobrze mi..
Dotknąłeś dłonią mojej twarzy i powiedziałeś z czułością: No nie mów tak...
Pamiętam też dobrze wymianę naszych spojrzeń... brąz mych oczu i błękit Twoich... w zetknięciu doprowadziły do zaciśnięcia się ust... w przedwstępnie śmiechu, który nadszedł wspólnie i wypełnił wagon naszym głosem.
foto: http://www.freedigitalphotos.net
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz