wtorek, 17 stycznia 2023

Metoda SIO MYŚLI

 Odkryłam metodę SIO MYŚLI, która działa.

Czy to ja ją stworzyłam? Tego nie wiem. Kilka dni temu ją poczułam, odkryłam ten sposób i chciałabym się nim podzielić.

Na co działa metoda "sio myśli!"

Metoda ta działa na męczące myśli. Ten ciągły szum słów w głowie, gdy idziesz ulicą, gdy siedzisz w domu, gdy nic nie robisz, ale jednak przecież ciągle myślisz, zadajesz w głowie pytania i tworzysz koncepcje. A potem przychodzi noc, idziesz spać i budzisz się zmęczona. Właśnie na to pomaga metoda "sio myśli".

Jak działa?

W momencie, gdy pojawi się myśl w głowie, pomyśl: sio myśli.

Wtedy ta myśl zniknie, a ty poczujesz, jakbyś była w pustym pudełeczku. Poczujesz lekkość. Radość. Świeżość.

Sama zdecyduj czy myśli, które masz w głowie są męczące i właśnie na te myśli powiedz lub pomyśl: SIO MYŚLI. I te myśli odsuną się od Ciebie i jakby odlecą w górę uwolnione.

Kiedy stosować tą metodę?

Zawsze, gdy zajdzie taka potrzeba lub ciągle, jeśli tak uznasz.


Co uzyskam w efekcie stosowania tej metody?

Spokój w sytuacjach stresowych jak np. rozprawa w sądzie, długie oczekiwanie na termin rozprawy, konflikt z partnerem, trudności w wychowywaniu dzieci, problemy w pracy. Można też ją stosować jako alternatywę w codziennych sytuacjach np. zamiast słuchania muzyki w słuchawkach w metrze czy w tramwaju w drodze do pracy, aby 'zabić czas'. 

Przekonacie się, że będzie to przyjemniejsze uczucie niż zagłuszanie drogi muzyką z telefonu.

Bardziej relaksujące.

Jakie problemy miałam bez stosowania tej metody?

Miałam problemy z ciągłym myśleniem, analizowaniem sytuacji, rozpatrywaniem różnych ZA i Przeciw dla wydarzeń, które dopiero miały nadejść jak np. rozprawa sądowa lub spotkanie z toksyczną osobą. W efekcie długofalowej toksycznej relacji, stresu w pracy, zmęczenia, pojawiły się problemy żołądkowe. Wszystko co w głowie trafia do brzucha - tak to już jest - naczynia połączone.


Jakie alternatywy?

Wcześniej stosowałam oddychanie medytacyjne czakrami, aby wyciszyć myśli i zrelaksować głowę po 'całym dniu'. Przynosiło to doraźną poprawę, ale dalej nie budziłam się z wulkanem energii. Dopiero odkrycie metody "Sio myśli", która - mam wrażenie - sama przyszła do mnie chętna żeby ją odkryć i przekazać światu, dopiero odkrycie tej metody sprawiło, że jest mi dobrze.


Czy prowadząc swoją małą firmę można mieć wakacje i odpocząć?

Ja się pytam: jak i kiedy? Myślę, że to niemożliwe. Ja nie umiałam mieć wakacji ani odpoczynku umysłu od 2011 roku. Mając swoją firmę tak naprawdę zawsze jesteś w pracy. To TWOJE dziecko, zawsze o niej myślisz i chcesz coś polepszyć, zrobić więcej, lepiej.

Odkrycie metody SIO MYŚLI pozwoliło mi na świeże spojrzenie, na relaks, na wakacje dla 'głowy' i dla ciała zawsze, gdy chcę. Każdego dnia.


Czy ta metoda jest bezpieczna?

Tego nie wiem, nie jestem lekarzem. Ta metoda pomaga. Nie ogranicza ona normalnego myślenia, kreatywności ani analizy zdarzeń. Umysł działa dobrze, a nawet sprawniej.

Ciągłe myślenie o rzeczach, które w danej chwili nie mają miejsca jest bezproduktywne i bez sensu. Analiza zdarzeń, które dawno minęły - bez sensu, jeśli ma miejsce ciągle.

Analiza wydarzeń, które dopiero nadejdą - bez sensu, bo nie wiadomo jaki będzie ich przebieg.

Odgórne zakładanie przebiegu wydarzeń i czarnych scenariuszy czy wersji zachowań ludzi - bez sensu.

Metoda SIO MYŚLI pomaga normalnie żyć. Żyć bliżej Boga. Pomaga otworzyć się na nowe, świeże pomysły i koncepcje, które przychodzą same znikąd - od Boga? Od głosu intuicji? Z natchnienia? Jak te pomysły i inspiracje mają się przebić do naszej głowy, gdy ciągle o czymś myślimy tworząc szum myśli (tarczę nie do przebicia)? Małe szanse.

A jak te szanse gwałtownie wzrastają, gdy w naszej głowie nie ma szumu myśli tylko błoga cisza?

Powodzenia! Ja tymczasem idę dalej testować metodę SIO MYŚLI.


Adnotacje tydzień po rozpoczęciu testowania metody: na mnie działała ona przez 4 dni stosowana cały czas nieprzerwana. Po 4 dniach nastąpiło odczucie napięcia w ciele i odczuwalny bunt ciała i umysłu. Metoda przestała działać. Działa jako metoda doraźna, stosowana w sytuacjach stresowych, ważnych, w podróży.


wtorek, 24 maja 2022

Mam marzenie

 

Mam marzenie, że wszystko co dotknę zamienia się w kolorowe kamyczki.

Czasem marzę o symfonii, którą gram, i która gra dla mnie.

Mijam się w wędrówce kamieni na ruchliwej drodze, gdy auta mkną, a ja siedzę w jednym z nich.

Kręcę ręką. Patrzę okiem. Mrugam. Do przodu gnam.


Maj już minął, choć dalej trwa.

Kartka w kalendarzu nijak nie przekręci tobie dnia.

Mamy chwile, chwil tych pełno, każda jest i trwa.

Mamy je na swoje tło. Gdy muzyka gra.


Mija mnie zielony motyl, gdy patrzę przez ten świat.

Okulary złote spadły mi i na czole widzę ślad.

Mam dalej różowe kropeczki. Ale ni jak nie widzę cię i tak.


Bo była wojna w nas. Rozciągnęła czas. Odsunęła fizyczne ciała. Pognała w strony dwie.

A ja trwam. I tęsknię. Ale nie dam się by znów być tam i tak.


Gdy coś jest i trwa, zapominamy dokąd iść.

Robimy swoje. Malujemy. Tańczymy. 


Nasz krąg poszerza ramy nas.


Mamy tylko to, co teraz. Oddech jest. I oddech w nas.


Mijamy się. W tych dniach, gdy widzę cię i mijam się.


Planuję by być tu i być tam. Wszystko w czas.


Dla kogoś. Dla siebie. Dla istnienia.


Żeby patrzeć.

Żeby odczuwać.

Żeby przeżywać.


Bezpieczna linia lub niebezpieczna nowa dal i te nowe drzwi. Otworzysz je dziś?


Miewam zarysy tej melodii

gdzie w harmonii gram na skrzypcach.

Nie słychać wtedy dźwięków,

nie ma nut

Jest błogość i ta jedność.

Ze wszystkim.

Bo gdym zakochana w życiu

Odkrywam życia sens.

Znika bicie serca.

przychodzi smak.

i jedność.

Dnia.

Nocy.


I nagle znów pamiętam o sobie.

Że ważna jestem Ja.

Moje Ja w środku we mnie.

Rozkładam grające misy.

Talerz.

Instrumenty.

Umieram i rodzę się na nowo.

Wszystko wibruje.

Od lewej stopy w górę.

Przez kolano. Po plecach.

Do głowy.

I do nieba.

Czuję nić, która ciągnie w górę i odpręża.

Znów jestem w domu.

Nie było mnie ponad rok.

Dbajmy o swoje JA, które mieszka w środku w ciele.

Niech zagląda czasem do domu.



środa, 27 marca 2019

Istota nas samych

Poczułam w sobie czym właściwie jesteśmy. Składamy się z bytu tymczasowego czyli EGO czyli Świadomości, która istnieje tylko od narodzin do śmierci. Nic dziwnego, że z tym bytem tymczasowym utożsamiamy się w pełni, tak jakby nie było nic innego poza tym. Byt tymczasowy, ego, świadomość jest określana również jako umysł i dlatego też uważamy, że to co w głowie jest najmądrzejszym doradcą. A tak nie jest. Byt tymczasowy nie ma wpływu na ważne momenty w naszym życiu. Niestety. Kontrolę mamy tylko do tych elementów, które nie mają większego znaczenia. W środku w nas znajduje się ISTOTA NAS SAMYCH. Istota ta to byt wieczny zwany również jako dusza, wyższa energia lub boska cząstka. Jej głos przejawia się w naszych uczuciach docierając do głowy. Odbieramy go jako intuicja, przeczucie, miłość, silna potrzeba. Zwykle połączone jest to ze słowami: chcę tak zrobić, ale kompletnie nie rozumiem dlaczego.

Zastanówmy się przez chwilę.
Mamy wrażenie, że mamy wpływ na nasze życie. Że to od naszych decyzji zależy nasza przyszłość czyli od nas zależy to co się stanie. To prawda i nieprawda. To jaką decyzję podejmiemy nie ma związku z tym co sobie zaplanujemy, bo za tym wszystkim na samym końcu czy też początku (u źródła) będzie głos wiecznej cząstki - duszy, która zna cel przybycia na Ziemię i go spełni niezależnie od naszych (ego) planów czy zamiarów.

Ot taki mamy ciekawy ten czas na Ziemi.

Walczysz sam ze sobą!
To najbardziej jasne określenie tego bycia tutaj. Tylko właściwie po co walczyć?


Zakładając, że nasze JA, nasze MY utożsamiamy z tym co myślimy, a nasze wnętrze to coś co kłóci się z głową, jak to mówią "rozum nigdy nie zrozumie serca". Więc...  po co walczyć z tym co mądrzejsze, z tym co ma misję z góry zaplanowaną? Skoro nie wiemy cóż to jest za misja to czy nie cudownie jest wypatrywać tejże niespodzianki?

"Wiemy jak się skończy ten byt tymczasowy, a zatem czy nie lepiej jest się poddać i realizować plan (misję) przy okazji dokładając swoje trzy grosze, niż walczyć i bronić swojego planu, który niespodzianką na pewno nie stanie się?"

Zastanówmy się nad tym chwilę.


Cel założony z góry jeszcze przed narodzinami.

Piękne to jak i przerażające.

Filozofowie od zarania dziejów próbują wyjaśnić czym jesteśmy i w jakim celu tu jesteśmy. Rozdzielają nas na duszę i ciało. Intuicję i umysł. Świadomość i podświadomość.
Jakkolwiek by tego nie nazwać w każdym z tych określeń chodzi o to samo. Mianowicie, chodzi o sens nas samych oraz oto co oznacza "nas"?

NAS znaczy, że czegoś jest więcej niż jedno, a więc w nas jest więcej niż jedno istnienie: jedno tymczasowe, które najłatwiej powiedzieć, że mieszka w głowie i rozwija się zgodnie z naszym biologicznym cyklem od narodzin poprzez edukację do śmierci, oraz drugie, które jak czuję, istnieje wiecznie, które jest tutaj w celu wypełnienia jakiegoś planu, a potem będzie gdzie indziej i tak w kółko.

Jesteśmy czymś więcej niż JA i Ty. 
Jesteśmy od zawsze mnogością w jednym ciele. Każdy z nas.
I możemy z tym walczyć pokazując kto jest panem lub nie robić tego. Możemy nie walczyć tylko odkrywać plan z którym tu przybyliśmy. Misję, którą mamy do zrealizowania tutaj. Misję, która na pewno będzie wyjątkowa i wielka. Misję, która będzie zaskakująca dla naszego JA. Misję dla nas, w rozumieniu "NAS" jako nas. Jest to możliwe w momencie, gdy przestaniemy utożsamiać się z naszym umysłem jako z jedynym co istnieje.

Odkrywajmy. Bądźmy badaczami życia.

środa, 20 marca 2019

Sens lekarza nowe drzwi

Sens chodzenia do lekarza. Odkryłam go dzisiaj. Nie chodzi oto żeby lekarz nas ozdrowił lub nie. Nie chodzi o jego kompetencje i szybką recepcję. W ogóle nie. Z chodzeniem do lekarza lub nawet już z samą chęcią zapisania się do specjalisty wiąże się otwarcie nowych drzwi w sobie. Otwarcie się na rozmowę z drugim człowiekiem, pozwolenie na otwarcie się przed drugim człowiekiem, akceptacja. Wszystkie specjalizacje lekarskie mają dopisane w przychodni słowo: Poradnia. I jakież to ogromnie słuszne słowo.

Przecież my właśnie po to chodzimy o lekarza, jeśli już się zdecydujemy.

Idziemy tam po to żeby opisać swoje emocje, uczucia i to, co się w nas wydarzyło i uzewnętrzniło się jakąś chorobą z którą nam źle i ciężko. 


Już samo mówienie o problemie nam pomaga. A jeśli druga osoba jest wrażliwa i otwarta na nas to już mamy połowę sukcesu, bo nasze słowa nie odbiją się "o ścianę" lecz uwolnią się w przestrzeń między nami.


Już samo wykonanie telefonu, aby zapisać się do specjalisty sprawia, że czujemy jakby zdjęcie jakiejś obejmy, otwarcie się na coś co nas blokowało. 


Sukces zapisania się i ustalenia terminu wizyty sprawia, że czujemy radość i zaciekawienie: dowiem się co mi jest - słyszymy w myślach. Lecz tak naprawdę, to nie to nas tak ogromnie cieszy.

Raduje nas, że ktoś będzie tylko dla nas na ten moment, że wysłucha i wyrazi swoją radę. Raduje nas, że wyraziliśmy akceptację na szukanie rozwiązania gdzieś poza murami naszego domu.
Raduje nas otwartość więc i pozwolenie na dotyk. Pozwolenie na to, aby ktoś inny w nas zajrzał, posłuchał, zastanowił się nad czymś co ma związek z nami.

Umawianie się do lekarza to moment otwarcia się na drugiego człowieka. To moment otwarcia jako taki. Uwolnienia blokady. Uwolnienia TAK zamiast NIE. Otwarcia nowych drzwi.
Niezależnie od wyniku wizyty. Pozwolenie sobie na szukanie nowych rozwiązań jest O.K.

piątek, 7 października 2016

By się troszczyć


Inteligentni ludzie wiedzą jak ważne dla duszy jest oddawanie energii. Celowo zostało użyte słowo: "inteligentni", a nie "mądrzy".
Mądrość dotyczy wiedzy nabytej podczas życia.
Inteligencja jest mądrością, która płynie z naszego wnętrza niezależnie od naszego wykształcenia.

Ludzie inteligentni wiedzą jak ważne jest wykonywanie pracy bez przywiązywania się do celu, efektu. 

Chodzi o wykonywanie takich czynności, które po ukończeniu za jakiś czas należy wykonać znowu. Takie czynności to np. zmywanie naczyń. 

Co następuje podczas zmywania naczyń?

Z punktu widzenia naszego rozumu: po pozmywaniu mamy czyste naczynia. 

Z punktu widzenia naszego wnętrza: podczas zmywania naczyń następuje oddawanie energii, dawanie troski. Gdy coś jest czyste od razu polepsza nam się samopoczucie, prawda? 

Podczas zmywania naczyń troszczymy się o siebie oraz o osoby, które również korzystają z kuchni w tym domu. 
Podczas zmywania naczyń rozum zaczyna wpadać w pudełko zwane pustką i przestajemy choć na chwilę myśleć. Rozum się wtedy relaksuje, choć my ciałem ciągle oddajemy energię. 
Na koniec uzyskujemy radość i zadowolenie. Ważne żeby zmywać naczynia bez agresji, bez zdenerwowania.

Dlaczego wynaleziono zmywarki? 

Uważamy, że wiecznie brakuje nam czasu, zatem szukamy sposobów, aby ten czas zaoszczędzić i wyeliminować czynności, które mogą zrobić za nas maszyny. Nie zauważamy, że wpadamy we własną pułapkę. Nie wszyscy, ale większość z nas. 

Możesz zwrócić uwagę na fakt, że coraz więcej dzieci rodzi się z autyzmem. 

Nasz rozum nakazuje nam, abyśmy pozwolili mu odpocząć, ale my tego nie szanujemy. Każdego dnia ktoś na Ziemi tworzy nowe maszyny, a wszystko po to, aby ułatwić nam nasze jakże ciężkie życie. 

Nasz rozum krzyczy do nas niemym głosem, abyśmy skupili się na rzeczach najważniejszych. 

Nasze WEWNĘTRZNE JA krzyczy, ze należy zachować równowagę: rozwijamy rozum, a co z duszą? 

Nasza dusza potrzebuje naszej pomocy w odklejeniu się od tak wielu materialnych rzeczy, do których skutecznie zdążyliśmy ją przykleić.


Głównym problemem są pieniądze. Żyjemy po to żeby pracować, pracujemy po to żeby żyć. Na koniec zdajemy sobie sprawę, że ważniejsze było zdrowie i uczucie szczęścia, więc wydajemy wszystkie pieniądze żeby choć na chwilę poczuć się dobrze. 

Najważniejsza jest dusza. Najważniejsza jest miłość i pogłębianie tego uczucia każdego dnia. 

Światu brakuje troski. Niestety. Nie chcemy się troszczyć, ale nie przestajemy brać.
Smaczne jedzenie, długi sen, zaspokajanie pragnień ciała - to wszystko jest branie. A gdzie dawanie? Czyżbyśmy stali się światem konsumentów? To od nas zależy jak przeżyjemy nasze życie. Chcesz się wpasować do zachowania ogółu społeczeństwa, nawet, gdy czujesz, że idziesz w ślepy zaułek? Wolisz tą drogę, bo tak jest łatwiej? 

Trudno jest napisać dobry scenariusz, gdyż wiele rzeczy zmienia się w trakcie pisania. Pozwól sobie poczuć życie. Daj sobie chwile. Oderwij się. Poczuj boską lekkość duszy. I teraz jesteś tam, gdzie od zawsze powinieneś być.

piątek, 10 czerwca 2016

Gdy miłość zwycięża strach




Gdy miłość zwycięża strach, wszystko staje się możliwe 


A: Śniłaś mi się. Byłyśmy w jakimś mieszkaniu, było dużo ludzi. Piękny ptak zbliżył się do okna szyby. Wyciągnęłam rękę z miłością do niego i nagle poczułam, że dotykam jego pięknych miękkich piór. Jak to możliwe? Przecież on jest po drugiej stronie okna, ale jakimś cudem przez szybę przeszły jego skrzydła i główka. Nie mogłam uwierzyć. Zawołałam ciebie żebyś też go dotknęła i powiedziała mi, że to nie jest jakiś sen. Dotykałaś go, głaskałaś, a ptaszek ciągle był przyklejony do szyby. Po chwili odfrunął gdzieś daleko. Poczułam, że go kocham i tak strasznie chciałabym go przytulić, ale przecież okno było zamknięte, więc było to niemożliwe. Wtedy ptaszek odleciał daleko i zatrzymał się. Odwrócił się i pędził z maksymalną prędkością w kierunku okna. Byłam przestraszona i szczęśliwa, bo czułam, że w tym momencie zwycięży miłość, a nie strach. A jak zwycięża miłość to wiadomo, że wszystko, dosłownie wszystko jest możliwe.
Ptaszek przeleciał przez szybę nie robiąc sobie krzywdy, ani szybie, i wpadł w moje ramiona. Miłość zwycięży wszystko, dosłownie wszystko, ale tylko jeśli pokona strach.

P: Nie wiem co powiedzieć... dziękuję.

A: ... i dopiero jak ty go dotknęłaś i poczułaś do niego miłość to wtedy 


moja miłość, twoja i tego stworzenia była na tyle silna i było jej tak dużo, że zwyciężyła przed strachem.

Gdyby nie to, to sądzę, że by zginął frunąc prosto na szybę, twardą szybę.

P. Wierzę ci.
Jak się zachowałam w tym śnie? Względem tego ptaka?

A: Zahipnotyzował cię.
głaskałaś go bez końca.

P: A jak wyglądał?

A: Był bardzo puchaty.

P Taki grubiutki wróbelek?
Pamiętasz, że mam wróble za oknem?

A: Malutki był, ale jak się napierzył to wydawał się duży.

Wyobraź sobie... stworzenie, które kierując się tylko miłością pokonuje bariery na pozór nie do pokonania. 

Włączasz świadomość, zaczynasz analizować i od razu czujesz tylko strach. Wtedy stworzenie może zginąć. 

Wyłączasz świadomość i czujesz tylko miłość. Wtedy możecie zrobić dosłownie wszystko.

Pomyśl nad tym


P: No własnie chciałam dokładnie o to samo zapytać.

A: W tym śnie nie miałaś ANI GRAMA strachu
bez twojej miłości ten ptak pewnie by zginął.

Nie przestawaj szukać



Zwycięzcą jest ten, który ufa w wygraną i nie przestaje szukać
__________________________________________________

Weszłam do super gabinetu głównego szefa szefów
Załamywał ręce stawiając "krzyżyk" na to, co się dzieje w świecie, który kontroluje. Powiedział, że już się nic nie da zrobić, to jest przegrana GRA, game over. 
Powiedział, że mogę tam wejść, ale pewnie zginę szybko.
Obok szefa stało kilku asystentów przekrzykujących siebie nawzajem. Stali nachyleni nad nim, on siedział. Wszyscy byli w czarnych garniturach.
Miejsce, w którym się znalazłam, było unikalne, gdyż nie mogłam tam nic mówić. Informacje były sczytywane z moich myśli. Przekaz był niemy tj. bez poruszania ustami, bez dźwięku wydostającego się z ust.

Następnie wprowadzono mi coś do krwi i poczułam, że zasypiam... i wówczas, będąc już wcześniej we śnie, zasnęłam po raz drugi...

Pojawiłam się w innym świecie. Była ze mną jakaś osoba. Ona również uważała, że to już przegrana sytuacja. Po chwili jakieś ręce wciągnęły ją w ciemność. Rozejrzałam się i stwierdziłam, że faktycznie jest źle. Wszystko było ze szkła i betonu, ale...

Jeśli mówią, że jest źle i ja w to wierzę, wówczas dodaje siły temu złu, o którym mówią inni.

Gdy zaś ufam, że można zwyciężyć i naprawić, to tak naprawdę już w tym momencie jestem zwycięzcą i wygrałam.

Z oddali zaczęły nadciągać istoty ludzkie wyglądające jak zombie z horroru. Były blade i zimne. Istoty te rzucały się na siebie nawzajem zadając śmierć. Patrzyłam na to bez emocji stojąc zaledwie kilka metrów od nich. Nie czułam strachu. Umysł pracował bardzo intensywnie. Obserwowałam każdy ich ruch, oddech, spojrzenie, ułożenie ciała. Bezrozumne istoty wyglądu ludzkiego, które chcą tylko konsumować, jeść i zabijać innych. Nagle poczuły moją obecność. Były powolne w moim odczuciu, gdyż ich czas płynął inaczej niż ten czas dla mnie. Uciekałam po długim, krętych schodach sięgających nieba. 

Broniłam siebie fizycznie przed atakiem, ale w środku bez przerwy kombinowałam "jak pomóc, jak wygrać, jak zmienić".

Szukałam rozwiązania, które nam pomoże w tym umierającym świecie konsumentów

Ja wierzę, że wygramy. Wierzę, że nawet, gdy sytuacja wydaje się beznadziejna na zewnątrz, to znajdziemy rozwiązanie i wygramy.

Świat daje nam nieograniczoną ilość rozwiązań.

Zwycięzcą jest ten, który ufa w wygraną i nie przestaje szukać.