Mam marzenie, że wszystko co dotknę zamienia się w kolorowe kamyczki.
Czasem marzę o symfonii, którą gram, i która gra dla mnie.
Mijam się w wędrówce kamieni na ruchliwej drodze, gdy auta mkną, a ja siedzę w jednym z nich.
Kręcę ręką. Patrzę okiem. Mrugam. Do przodu gnam.
Maj już minął, choć dalej trwa.
Kartka w kalendarzu nijak nie przekręci tobie dnia.
Mamy chwile, chwil tych pełno, każda jest i trwa.
Mamy je na swoje tło. Gdy muzyka gra.
Mija mnie zielony motyl, gdy patrzę przez ten świat.
Okulary złote spadły mi i na czole widzę ślad.
Mam dalej różowe kropeczki. Ale ni jak nie widzę cię i tak.
Bo była wojna w nas. Rozciągnęła czas. Odsunęła fizyczne ciała. Pognała w strony dwie.
A ja trwam. I tęsknię. Ale nie dam się by znów być tam i tak.
Gdy coś jest i trwa, zapominamy dokąd iść.
Robimy swoje. Malujemy. Tańczymy.
Nasz krąg poszerza ramy nas.
Mamy tylko to, co teraz. Oddech jest. I oddech w nas.
Mijamy się. W tych dniach, gdy widzę cię i mijam się.
Planuję by być tu i być tam. Wszystko w czas.
Dla kogoś. Dla siebie. Dla istnienia.
Żeby patrzeć.
Żeby odczuwać.
Żeby przeżywać.
Bezpieczna linia lub niebezpieczna nowa dal i te nowe drzwi. Otworzysz je dziś?
Miewam zarysy tej melodii
gdzie w harmonii gram na skrzypcach.
Nie słychać wtedy dźwięków,
nie ma nut
Jest błogość i ta jedność.
Ze wszystkim.
Bo gdym zakochana w życiu
Odkrywam życia sens.
Znika bicie serca.
przychodzi smak.
i jedność.
Dnia.
Nocy.
I nagle znów pamiętam o sobie.
Że ważna jestem Ja.
Moje Ja w środku we mnie.
Rozkładam grające misy.
Talerz.
Instrumenty.
Umieram i rodzę się na nowo.
Wszystko wibruje.
Od lewej stopy w górę.
Przez kolano. Po plecach.
Do głowy.
I do nieba.
Czuję nić, która ciągnie w górę i odpręża.
Znów jestem w domu.
Nie było mnie ponad rok.
Dbajmy o swoje JA, które mieszka w środku w ciele.
Niech zagląda czasem do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz