środa, 20 marca 2019

Sens lekarza nowe drzwi

Sens chodzenia do lekarza. Odkryłam go dzisiaj. Nie chodzi oto żeby lekarz nas ozdrowił lub nie. Nie chodzi o jego kompetencje i szybką recepcję. W ogóle nie. Z chodzeniem do lekarza lub nawet już z samą chęcią zapisania się do specjalisty wiąże się otwarcie nowych drzwi w sobie. Otwarcie się na rozmowę z drugim człowiekiem, pozwolenie na otwarcie się przed drugim człowiekiem, akceptacja. Wszystkie specjalizacje lekarskie mają dopisane w przychodni słowo: Poradnia. I jakież to ogromnie słuszne słowo.

Przecież my właśnie po to chodzimy o lekarza, jeśli już się zdecydujemy.

Idziemy tam po to żeby opisać swoje emocje, uczucia i to, co się w nas wydarzyło i uzewnętrzniło się jakąś chorobą z którą nam źle i ciężko. 


Już samo mówienie o problemie nam pomaga. A jeśli druga osoba jest wrażliwa i otwarta na nas to już mamy połowę sukcesu, bo nasze słowa nie odbiją się "o ścianę" lecz uwolnią się w przestrzeń między nami.


Już samo wykonanie telefonu, aby zapisać się do specjalisty sprawia, że czujemy jakby zdjęcie jakiejś obejmy, otwarcie się na coś co nas blokowało. 


Sukces zapisania się i ustalenia terminu wizyty sprawia, że czujemy radość i zaciekawienie: dowiem się co mi jest - słyszymy w myślach. Lecz tak naprawdę, to nie to nas tak ogromnie cieszy.

Raduje nas, że ktoś będzie tylko dla nas na ten moment, że wysłucha i wyrazi swoją radę. Raduje nas, że wyraziliśmy akceptację na szukanie rozwiązania gdzieś poza murami naszego domu.
Raduje nas otwartość więc i pozwolenie na dotyk. Pozwolenie na to, aby ktoś inny w nas zajrzał, posłuchał, zastanowił się nad czymś co ma związek z nami.

Umawianie się do lekarza to moment otwarcia się na drugiego człowieka. To moment otwarcia jako taki. Uwolnienia blokady. Uwolnienia TAK zamiast NIE. Otwarcia nowych drzwi.
Niezależnie od wyniku wizyty. Pozwolenie sobie na szukanie nowych rozwiązań jest O.K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz