piątek, 10 czerwca 2016

Podróż kosmiczna



Dziś byłam z Tobą na orbicie okołoziemskiej

Nasz statek to była duża kapsuła z dwoma małymi pomieszczeniami i przedsionkiem. Napęd był pobrany z jakiś substancji z kosmosu zatem umożliwił nam podróż z Ziemi w przestrzeń kosmiczną w ciągu zaledwie kilku sekund. Nie odczuwałyśmy żadnych przeciążeń. Jedyny moment turbulencji był w chwili odrzucenia baków z paliwem. A potem, gdy zobaczyłam obok siebie krawędź Ziemi... była już tylko błogość i lekkość oddychania. Trudno to opisać. Jest to moment, gdy znajdujesz się w pudełku myśli zwanym nicością. Nie myślisz o niczym. Jesteś pustką i pełnią jednocześnie.

Po chwili zobaczyłam dwa obiekty w przestrzeni kosmicznej. 


Zobaczyłam zmierzające w naszą stronę światło, a następnie poczułam uderzenie. 

Zostałyśmy zaatakowane. Dlaczego? Przecież byłyśmy w przestrzeni blisko Ziemi. Nie próbowałyśmy się zapuszczać w dalekie obszary, gdzie wstęp mamy, póki co, zabroniony.

To trudne do uwierzenia, ale wiecie, że na Księżyc Nam Ludziom nie wolno JESZCZE latać? 


Możemy latać tylko na Marsa i to "w ostateczności jeśli już musimy gdzieś latać", bez nadużywania uprzejmości innych cywilizacji...

Zatem zostałyśmy zaatakowane przez dwie kapsuły przypominające statki. Chwyciłam za tablet umieszczony na ściance sterującej. Okazało się, że ani Ja ani Ty nie umiemy go obsługiwać. Na tablecie były tylko przyciski bez żadnych napisów. Kosmos. Chciałaś wystrzelić pocisk, ale nie wiedziałaś JAK. Wciskałaś przypadkowe przyciski z nadzieją, że w końcu któryś będzie tym właściwym. I wtedy chyba straciłam przytomność. Mam urwany film z tego co się tam działo potem. Nicość.

Kolejny obraz był już na Ziemi. Szłam w kierunku białego pieska, który wyskoczył z wysokiej trawy. Ty natomiast nie mogłaś się doczekać pory obiadu, biegłaś do kuchni przygotować coś dobrego. 


Próbowałam sobie przypomnieć jak się tutaj znalazłam, ale mózg odmówił mi dostępu.

Mój tata wtedy wracał od fryzjera. Miał blond pasemka na szatynowych włosach i wczepione piórko, niczym Indianin. Gdy komentowałam, prosił żebym nic nie mówiła. Był zadowolony i dumny. Ja również. Uśmiechałam się patrząc w Niebo.

Kosmos. To był kosmos.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz