niedziela, 5 stycznia 2014

Czy sen można nazwać inną rzeczywistością?

Gdy tak pięknie o poranku...
On: Sny mi znów pouciekały, Córcia obudziła mnie o 7.20 mówiąc:
"coś mi się bardzo śniło, chcę trzymać sowę w rękach"
Ciekawy jestem czy teraz śnisz :)

Ona: Teraz już nie śnie 
Leżakuję sobie
Jak milo, że tak z rana piszesz 
Teksty, słowa Córci są świetne! 

Ona: Ale wtedy gdy pisałeś to jeszcze śniłam... dzisiaj nie było pięknych snów. Byłam w ogromnej fabryce, która ociekała gęstym, jasnoszarym błotem. Obok tej hali był mały, drewniany domek i tam jacyś chłopcy nagrywali swoje wygłupy. Podpatrzyłam jak jeden z nich, bardzo przystojny, robi 4 salta w tył bez zatrzymania będąc ciągle w jednym miejscu. Pozostali cieszyli się z tego, że umieją unosić nogi leżąc na plecach (ha,ha,ha!-oto moja reakcja).

Fabryka była mroczna. Chwile przed wejściem do niej mieliśmy ćwiczenie z grupą tych właśnie panów, aby po dobraniu w pary, obdarować się buziakiem "kontaktowym" w prawy policzek. Mi się trafił facet "olbrzym". Pamiętam, że leżałam na plecach na trawie, a on zniżał się do mnie z szerokim uśmiechem i brzydkimi, zniszczonymi zębami. Miał ogromną twarz i w ogóle cały był bardzo duży. Przestraszyłam się, że zaraz położy się na mnie, ale stało się inaczej. Mężczyzna ten niczym zwinna baletnica ułożył się obok i przysuwając nos do mojej szyi otarł się delikatnie wciągając powietrze. Zaczęliśmy tańczyć kontakt improwizację, gdy nagle ktoś zawołał, że coś wciągnęło Zbyszka.

Nie wiedziałam kim jest Zbyszek, ale byłam zaniepokojona samym komunikatem... a, że wszyscy spojrzeli na mnie, więc było jasne, że to ja miałam rozwiązać tą oto zagadkę. Wspięłam się więc na górę, gdzie stał wołający do nas mężczyzna. Na szczycie był szeroki otwór (na 10 metrów średnicy) cały wytetłany błotem i jakąś gęstą mazią. Spojrzałam w dół. Była tam na dnie jakaś oświetlona aleja i przechadzający się ludzie. Spojrzeli w górę, zobaczyli mnie, po czym poszli dalej znikając z pola widzenia. Wskoczyłam więc do środka żegnając się z towarzystwem.

Wędrowałam po ogromnych pomieszczeniach, gdzie po taśmach sunęło błoto przenoszone przez mechanizm jezdny szyny. W myślach spytałam: "Po co błoto? Co to jest?" Miałam na sobie duży kombinezon roboczy, jak inni, ale i tak w fabryce patrzyli na mnie podejrzanie. Nagle doszło do spięcia. Ktoś krzyknął, że to błoto jest doskonałym przewodnikiem, wszyscy zginiemy jak ta iskra przeskoczy dalej!
źródło: freedigitalphotos.net


Ludzie zaczęli zbiegać po schodach w dół...
- Czemu w dół? Kiedy trzeba iść w górę, przecież jesteśmy w podziemiach! - nie słyszeli mnie jednak.
Wędrowałam więc w górę po schodach i nagle ujrzałam piękne zamczysko... Hala w której się znalazłam była cudownie przystrojona. Stałam tak w zielonej ogrodniczce wpatrzona w otaczające mnie piękno z uśmiechem na twarzy... wtedy zadzwonił budzik, a jacyś panowie we śnie w ostatniej chwili wciągnęli mnie na Arkę Noego.
Tyle.
Witaj w moim śnie! Wierzę, że nie zanudziłam Cię :)

Ona: Mój sen spisałam ci na świeżo po przebudzeniu, więc wybacz jeśli zdania były jakieś nieskładne.
Głęboko wierze, że podobał Ci się... to intymne doświadczenie dzielić się życiem, które jest w tej krainie...
To kolejna inna rzeczywistość, kolejna intymna strefa... tak jak kontakt... choć czy sen można nazwać rzeczywistością?

On: Rzeczywiście to dość intymne, czasem nawet bardzo. Ciekawe, czy można go nazwać rzeczywistością? Mindell mówi o rzeczywistości uzgodnionej i nieuzgodnionej. Uzgodniona to taka zgodna z naszą tożsamością - zamierzona. Nieuzgodniona to byłby sen ale i śnienie które wydarza się w ciągu dnia - czyli duża cześć "dziennej rzeczywistości" tyle że tej nieświadomej, niezamierzonej.

On: Właśnie położyłem córcię na drzemkę
dziś w nocy przeturlała się ze swojego materaca na nasz chcąc się przytulić i powiedziała "kocham Cię najbardziej na świecie"  to słodkie kiedy tak przez sen mówi
kiedy się uczyła powtarzać to po nas brzmiało to "kocham Cię na świecie" 

Ona: Słodkie najbardziej na świecie...
piękne
lubię tą rzeczywistość nieświadomą zatem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz